Trzy mecze, trzy wygrane, do tego aż dwanaście strzelonych goli. Bayern Monachium wystartował w tym roku w imponującym stylu i nie pozostawia złudzeń, że po raz szósty z rzędu wywalczy mistrzostwo Niemiec. Równie jasny sygnał wysyła rywalom Robert Lewandowski, który pewnie zmierza po trzeci w karierze tytuł najlepszego strzelca niemieckiej ekstraklasy. Ale nawet jeśli sobotnia wygrana 5:2 z Hoffenheim wyglądała na pierwszy rzut oka na łatwy i przyjemny mecz, to jednak zawodnicy Juppa Heynckesa musieli się sporo napracować. Mecz od rekordu– Zdawaliśmy sobie sprawę, że Hoffenheim to bardzo mocny rywal. Nie spodziewałem się jednak, że tak nas zaskoczą. Choć przegrywaliśmy 0:2, to widziałem po moich zawodnikach, że wierzą w wygraną. I za to jak zareagowali na stratę dwóch goli należą im się słowa uznania – mówił po meczu 72-letni szkoleniowiec Bayernu. Bayern przegrywał 0:2 między innymi za sprawą... swojego piłkarza. Pomocnik Hoffenheim, który strzelił drugiego gola dla gości, jest do końca sezonu wypożyczony z Bayernu. Sygnał do odrabiania strat dał w drużynie z Monachium Robert Lewandowski. Nasz napastnik strzelił gola w dziesiątym meczu z rzędu rozgrywanym w Bundeslidze na Allianz Arena. To klubowy rekord. Do wyrównania rekordu ligowego, który wynosi jedenaście meczów z rzędu ze strzelonym golem, naszemu zawodnikowi brakuje już tylko jednej bramki w spotkaniu z FC Schalke 10 lutego. Lewy wyrówna wówczas osiągnięcie swojego... trenera. W sezonie 1972/73 Heynckes, jako piłkarz Borussii Mönchengladbach, strzelał gole w jedenastu pierwszych meczach w roli gospodarza. Półtora gola na meczLewandowski w tym roku ma średnią półtora gola na mecz, ale nawet jeśli będzie ona niższa, to nie zatrzyma go to w wyścigu po tytuł króla strzelców. Jego najgroźniejszy rywal – Pierre-Emerick Aubameyang w końcu zagrał w barwach Borussii Dortmund w tym roku, ale w spotkaniu z Freiburgiem (2:2) wyróżniał się tylko tym, że nie chciało mu się biegać. Gabończyk myślami jest już w Arsenalu, bo dzisiaj lub jutro ma być ogłoszony jego transfer do Kanonierów. – Nawet jeśli Aubameyang zostanie w Borussii do końca sezonu, to nie wierzę, żeby zespół miał z niego wielki pożytek. On jest jak zgniłe jabłko, które trzeba wyrzucić – ocenił Matthias Sammer, były trener BVB i były menedżer Bayernu, a obecnie ekspert niemieckiego Eurosportu. Dla Lewego to jednak nie ma znaczenia, bo jest w zbyt dobrej formie, żeby Aubameyang mógł mu zagrozić. W sobotę nasz napastnik strzelił gola po uderzeniu Joshuy Kimmicha. Wystarczyło, że Lewy lekko dotknął piłki, żeby zmieniła kierunek i zmyliła golkipera Hoffenheim. Po zdobyciu kontaktowej bramki piłkarze Bayernu włączyli drugi i trzeci bieg, nie dając ostatecznie szans gościom.– Fajny ofensywny mecz, atrakcyjny dla kibiców – ocenił po spotkaniu Lewandowski. Gol strzelony klejnotamiSobotnia wygrana była 150. dla Heynckesa w Bundeslidze jako trenera Bawarczyków. Niemiecki szkoleniowiec, który w październiku przerwał emeryturę, żeby pomóc klubowi po zwolneniu Carlo Ancelottiego, ma imponujący bilans siedemnastu zwycięstw w dziewiętnastu spotkaniach. Mecz Bayern – Hoffenheim był również pojedynkiem najstarszego – Heynckes – z najmłodszym trenerem w Bundeslidze, którym jest Julian Nagelsmann. – Przed meczem Jupp zaproponował mi przejście na ty. To dla mnie wielkie wyróżnienie – cieszył się 30-latek. Trener Hoffenheim po meczu gratulował przede wszystkim Sandro Wagnerowi. Niemiecki napastnik zimą przeszedł z Hoffenheim do Bayernu, żeby odciążyć Lewandowskiego. W sobotę strzelił pierwszego gola po powrocie do Bayernu. Wokół jego bramki było sporo kontrowersji. Dziennikarze mieli problem z ocenieniem, jaką częścią ciała Wagner wepchnął piłkę za linię bramkową. – Chyba strzeliłem gola klejnotami – powiedział bez krępacji. Z kolei kibice Hoffenheim mieli problem z tym, że 30-letni napastnik zbyt wylewnie cieszył się z gola strzelonego niedawnym kolegom. – Dla mnie bramka to bramka i z każdej się cieszę. Nie ma dla mnie znaczenia czy trafiam w meczu z byłą drużyną. Nie podoba mi się, że wielu piłkarzy wręcz płacze, jak strzelą gola niedawnym kolegom. Ja takich problemów nie mam – powiedział Wagner, a zamieszanie z nim związane pokazuje, że w Bayernie na razie nie ma po prostu większych problemów.