Otóż Indianin ścinał odpowiednie drzewo, po czym ściągał z niego korę i zaczynał bardzo powolny, i żmudny proces dłubania w pniu. Z czasem przestrzeń wewnątrz pnia, stawała się coraz większa i właśnie w ten sposób powstawało canoe. 6. Główną zwierzyną, na którą polowali Indianie Ameryki Północnej, były bizony.
W omszałym lesie deszczowym Kolumbii Brytyjskiej strzeliste żywotniki żyją po tysiąc lat, a niedźwiedzie czarne rodzą się z białym futrem. W dżdżysty jesienny poranek na wybrzeżu Kolumbii Brytyjskiej W jakieś zwierzę sunie ospale nad wodę. To czarny niedźwiedź przyszedł coś zjeść. Trwa sezon tarła, więc ciężkie od ikry ryby tłoczą się w strumieniach wyspy Gribbell, fragmentu kanadyjskiego regionu Great Bear Rainforest, jednego z największych na świecie lasów deszczowych strefy umiarkowanej. Niedźwiedź przystaje na porośniętym brunatnicami terenie i węszy. Deszcz i mgła nie są w stanie stłumić ostrego zapachu zgnilizny. Martwe łososie – gorbusze i keta – leżą wplątane między podobne do makaronu pasma turzycy. Myszkujący niedźwiedź jest słabo widoczny, jego czarne futro wtapia się w czarne skały i mroczny las. Marven Robinson dostrzega go, ale nie okazuje zainteresowania. – Może w górze strumienia będziemy mieli więcej szczęścia – mówi. Ten krępy, 43-letni mężczyzna w pelerynie przeciwdeszczowej jest przewodnikiem z ludu Gitga’at, do którego tradycyjnych terenów należy wyspa Gribbell. Czarny niedźwiedź nie jest tym, którego szuka. Chodzi mu o bardziej czczone i rzadsze stworzenie, które Gitga’at nazywają mooksgm’ol, „niedźwiedź duch”. To chodząca sprzeczność – biały niedźwiedź czarny. To nie albinos ani niedźwiedź polarny, tylko biała odmiana północnoamerykańskiego baribala, zwana także niedźwiedziem Kermode. Spotyka się go niemal wyłącznie w regionie Great Bear Rainforest. Obszar ten, o powierzchni 65 000 km2 ciągnie się przez 400 km wzdłuż zachodniego wybrzeża Kanady i obejmuje rozległą sieć zamglonych fiordów, gęsto zalesionych wysp oraz zwieńczonych lodowcami gór. Ta kraina, w której żyją niedźwiedzie szare i czarne, wilki i rosomaki, humbaki i orki, jest od setek pokoleń ojczyzną Pierwotnych Narodów takich jak Gitga’at, jedna z 14 grup składających się na lud Tsimshian. W tym dzikim, tajemniczym miejscu występują: wilki, które łowią ryby, jelenie, które pływają, żywotniki mające tysiąc i więcej lat. A także niedźwiedź czarny, który jest biały. Brnąc grząskim szlakiem wśród paproci i kolcosiłów, Robinson wypatruje ruchu, ale niedźwiedzi nie widać. Na gałęzi olchy dostrzega kępkę białego futra. – Są gdzieś w okolicy, to pewne – mówi. Pokazuje mi obgryzioną korę: – Lubią nadgryźć drzewo, by powiedzieć rywalom: „Jestem tutaj, korzystam z tej rzeki”. Mija godzina. Robinson czeka cierpliwie na porośniętym mchem głazie. W końcu wśród krzewów daje się słyszeć szelest. Jest! Biały niedźwiedź wychodzi spomiędzy drzew na skałę przy strumieniu. Jego futro ledwie jaśnieje na tle ciemnego lasu. Nie jest czysto białe. Przypomina raczej kremowy dywan, który warto by wyprać. Niedźwiedź kręci głową to w jedną, to w drugą stronę, wypatrując w nurcie łososia. Nie ma jednak okazji rzucić się po rybę, bo oto z lasu wychodzi czarny baribal i przepędza go ze stanowiska. Choć może słowo „przepędza” jest zbyt mocne. Wszelki ruch tych zwierząt odbywa się w zwolnionym tempie, jak gdyby chciały zaoszczędzić każdą kalorię na nadchodzącą zimę. Biały niedźwiedź człapie w stronę zarośli i znika. Robinson spędził wśród niedźwiedzi duchów 15 lat, ale nadal tkwi w miejscu zafascynowany. – Ten biały niedźwiedź jest bardzo uległy – mówi. – Takie sytuacje budzą we mnie emocje. Z natury jestem opiekuńczy. Raz zobaczyłem, jak młody czarny niedźwiedź atakuje starszego, białego. Mało brakowało, a skoczyłbym i potraktował czarnego gazem pieprzowym. Ale wtedy biały stanął na tylnych łapach i go przegonił. Robinson uśmiechał się, jakby chciał przyznać, że sytuacja, w której człowiek miesza się w bójkę niedźwiedzi, jest absurdalna, lecz jego oczy mówiły, że mógłby to zrobić. Nie on jeden. Takie opiekuńcze instynkty dają o sobie znać w całym regionie Great Bear Rainforest. Między innymi dzięki nim niedźwiedzie duchy nadal żyją. – Nasi ludzie nigdy nie polowali na białego niedźwiedzia – oświadcza Helen Clifton. Siedzi w swojej kuchni w małej rybackiej wiosce Hartley Bay. Wokół unoszą się cienkie smugi drzewnego dymu i słychać nawoływania kruków. 86-letnia Clifton, której głos bardzo się tu liczy, jest matriarchinią jednego z klanów Gitga’at. Mówi, że niedźwiedzie mięso nigdy nie było ich głównym pożywieniem, ale indiańscy łowcy zaczęli zabijać więcej czarnych baribali pod koniec XVIII w., gdy europejscy kupcy zapoczątkowali w tych stronach handel futrami. Jednak nawet wtedy zabicie białego niedźwiedzia stanowiło tabu i ta tradycja trwała przez wiele pokoleń. – Przy rodzinnym stole nigdy nawet nie rozmawialiśmy o niedźwiedziach duchach – mówi Clifton. Ten zakaz był pierwotną formą ochrony środowiska. Nie rozmawiając o białym niedźwiedziu, a tym bardziej nie polując na niego, Gitga’at i ich sąsiedzi nie dopuścili, by wieści o nim dotarły do uszu handlarzy futer. Nawet dziś Indianie z grup Gitga’at i Kitasoo/Xai’xais podczas sezonu łowieckiego mają swoje niedźwiedzie na oku. – Nie jest mądrze polować na baribale na naszym terytorium – zauważa Robinson. – Nigdy nie wiadomo, tutejsze niedźwiedzie też mogą zacząć strzelać… Trwająca dziesiątki lat obecność kłusowników i łowców myśliwskich trofeów (a także tartaków i fabryk konserw) sprawiła, że grizzly w rejonie Great Bear stały się nieliczne i płochliwe. Dziś zakładów przemysłowych już nie ma, zaprzestano też polowań na grizzly w niektórych częściach lasu deszczowego. A niedźwiedzie reagują na zmiany. – W pierwszych latach mojej pracy spotkanie niedźwiedzia grizzly to było naprawdę coś – opowiada Doug Stewart, który jako strażnik łowisk monitoruje migracje ryb w Great Bear od 35 lat. – Teraz widzi się je cały czas. Bywa, że w ciągu jednego ranka natykam się na pięć osobników. Niedźwiedzie szare radzą sobie tak dobrze, że niektórzy zastanawiają się, czy ich powrót nie pozbawia baribali dostępu do najlepszych stanowisk przy rzekach. – Tam gdzie jest grizzly, nie zobaczysz czarnego niedźwiedzia. Ani białego – zapewnia Doug Neasloss, przewodnik z ludu Kitasoo/Xai’xais. – Czarne trzymają się z daleka od grizzly. Być może zatem niedźwiedzie grizzly przyczyniły się do koncentracji genu Kermode na wyspach Princess Royal i Gribbell? – Grizzly i baribale współistnieją wszędzie oprócz tych mniejszych wysp – mówi Thomas Reimchen, biolog z University of Victoria. – Nie ma na nich dość miejsca dla grizzly. Niedźwiedzie szare potrzebują wielkich trawiastych estuariów, środowiska subalpejskiego, ogromnych obszarów, których na tych wyspach brak. Są jednak ludzkie oczy strzegące niedźwiedzi. – Tłumaczę młodym ludziom: Jeśli spotkasz niedźwiedzia ducha, nie łap za krótkofalówkę, by trąbić o tym na cały świat – mówi Helen Clifton. – Jeśli chcesz komuś powiedzieć, powiedz, że widziałeś mooksgm’ola. On pojmie, o co ci chodzi, a niedźwiedzie pozostaną bezpieczne. Naukowcy wiedzą, w jaki sposób czarne niedźwiedzie rodzą się białe. Nie są tylko pewni, dlaczego do tego dochodzi. Zjawisko to, zwane kermodyzmem, wywołuje recesywna mutacja genu MC1R, tego samego, który u ludzi ma związek z rudymi włosami i jasną skórą. Aby niedźwiedź urodził się biały, musi odziedziczyć tę mutację i po matce, i po ojcu. Sami rodzice nie muszą być biali, wystarczy, że są nosicielami recesywnej mutacji. Dlatego zdarza się, że białe niedźwiedzie rodzą się z czarnych rodziców. Na kontynentalnym wybrzeżu Kolumbii Brytyjskiej białe futro pojawia się u jednego na 40 do 100 czarnych niedźwiedzi, lecz na niektórych wyspach regionu Great Bear Rainforest cecha ta występuje częściej. Na Princess Royal jeden na dziesięć niedźwiedzi rodzi się biały, a na północ od niej, na wyspie Gribbell, stosunek ten wynosi jeden do trzech. Biolog Wayne McCrory z Towarzystwa Valhalla Wilderness nazywa Gribbell macierzystą wyspą białych baribali. Nie jest jasne, w jaki sposób powstała ta cecha. Według jednej z teorii, hipotezy „lodowcowego niedźwiedzia”, kermodyzm stanowi szczątkową adaptację z ostatniej epoki lodowcowej, która w tych stronach zakończyła się 11 tys. lat temu. W tym czasie większość dzisiejszej Kolumbii Brytyjskiej nadal skuwał lód, więc biała okrywa mogła stanowić kamuflaż. Dlaczego jednak białe futro nie zanikło po ustąpieniu lodowców? Aby dowiedzieć się czegoś więcej, wyruszam z Dougiem Neaslossem szukać niedźwiedzi na wyspie Princess Royal. – Hej, niedźwiedziu! – woła 28-letni przewodnik, wyskakując z łodzi u ujścia niewielkiej rzeczki, chociaż dookoła nie widać żadnych zwierząt. – Nie chcemy ich przestraszyć – mówi Neasloss. W kaburze na biodrze ma puszkę gazu pieprzowego, wystarczająco mocnego dla grizzly. Idąc po głazach pokrytych pąklami, rozchyla zasłonę deszczowego lasu. Pod sklepieniem drzew wszystko staje się miękkie i stłumione. Porosty skapują z gałęzi choin, żywotników i cisów. Neasloss zajmuje miejsce pod choiną i wkłada kaptur, chroniąc się przed deszczem. Mówi, że ostatnio widział tu białego baribala, ale nie ma pewności, że zwierzę znów się pojawi. Kilka minut po trzeciej wyciąga rękę, wskazując białego niedźwiedzia drepczącego po przeciwnym brzegu. Jest większy i bardziej pewny siebie niż ten, którego widziałem na wyspie Gribbell. Na brzuchu ma zwały tłuszczu. Wygląda, jakby włożył futro o dwa numery za duże. Przysiada nad sadzawką, po czym rzuca się w nią obiema łapami i wychodzi z tłustym łososiem metrowej długości. Naukowcy wykazali ostatnio, że biała okrywa niedźwiedzia ducha daje mu przewagę podczas łowienia ryb. Reimchen i Dan Klinka z University of Victoria stwierdzili, że choć po zmroku, gdy niedźwiedzie odbywają większość połowów, białe i czarne baribale odnoszą podobne sukcesy, to w ciągu dnia sprawa ma się inaczej. Białym udaje się schwytać łososie w jednej próbie na trzy, czarnym tylko w jednej czwartej przypadków. – Łososie zwracają mniejszą uwagę na białe obiekty, które widzą spod wody – domyśla się Reimchen. Być może stanowi to częściową odpowiedź na pytanie, dlaczego białe futro występuje po dziś dzień. Jeśli łosoś jest głównym źródłem tłuszczu i białka dla nadbrzeżnych niedźwiedzi, to samica może się nim objadać, gromadząc większe zapasy na zimę, co potencjalnie zwiększa liczbę młodych, które wyda na świat. Na wyspie Princess Royal deszcz nie przestaje padać, a Neasloss i ja patrzymy, jak niedźwiedź duch pochłania łososie. Gdy ryb jest dużo, miśki czasem stają się wybredne. Niektóre zjadają tylko rybie głowy. Inne rozpruwają rybom brzuchy i wysysają ikrę. Zdarzają się obżartuchy. – Kiedyś widziałem niedźwiedzia ducha, który zjadł 80 łososi za jednym razem – mówi Neasloss. Nasz baribal woli ucztować w ukryciu. Zawraca z łososiem w zębach i biegnie w górę zbocza, do jakiejś niewidocznej kryjówki. Po 20 minutach wraca, łapie następną rybę i zanosi ją do lasu. Trwa to godzinami, aż do zmroku. Bruce Barcott, 2010
Indianie na tapczanie Lyrics: Ponoć teraz na Zachodzie / Kowboj jeździ w samochodzie / I przez kanion Kolorado / Mknie jak strzała autostradą / Ponoć gdzie był Zachód Dziki / Jest kraina

Dzień dobry. Dzisiaj naszym tematem lekcji są INDIANIE. Pooglądaj zdjęcia i zapoznaj się z poniższymi informacjami: Indianie, to lud, który jest niezwykle interesujący. Od wielu lat dzieci bawią się w Indian i kowbojów, ponieważ Indianie mają w sobie tajemnicę i mądrość. Ten starożytny lud zaskakuje swoją pomysłowością i niesamowitym zrozumieniem przyrody, którego próżno szukać u dzisiejszych ludzi. Dlatego też warto zainteresować się Indianami i na początek poczytać o nich trochę ciekawostek. Skąd wzięła się nazwa Indianie? Przecież to lud zamieszkujący Amerykę i nie mają nic wspólnego z Indiami, które znajdują się na innym kontynencie. My dzisiaj to wiemy, ale kiedy w 1492 roku Krzysztof Kolumb dopłyną na brzegi nowego lądu, to był święcie przekonany, że udało mu się dopłynąć do Indii, dlatego też pierwszych napotkanych ludzi, nazywał Indianami, czyli mieszkańcami Indii. Nazwa tak bardzo się przyjęła, że później nikt nie próbował i nie chciał jej zmieniać. Co ciekawe, w Stanach Zjednoczonych, Indian nazywa się także ,,Native Americans’’, co w wolnym tłumaczeniu oznacza rdzenni amerykanie. Pióropusze jednoznacznie kojarzą nam się Indianami. Nazywane przez Indian Warbonetami, te charakterystyczne nakrycia głowy, były zarezerwowane tylko dla najbardziej wybitnych wojowników. Było i jest zarówno talizman ochronny, jak i nakrycie głowy. Każde indiańskie plemię, posiadało swój odrębny i unikatowy pióropusz, które wyróżniały ozdoby i pióra różnych ptaków. Plemiona Indian z Ameryki Północnej zgodnie proponowały pióropusz mężczyźnie, którego uważali za godnego, by nosił to wyjątkowe nakrycie głowy. Wybrany wojownik siadał wtedy przed starszyzną i musiał opowiedzieć o 30 wydarzeniach ze swojego życia, w których wykazał się męstwem, odwagą i honorem. Koloryzowanie i wymyślanie nie wchodziło w grę, ponieważ każdy czyn musiał być potwierdzony przez świadka. Co ciekawe, pióropusz był tkany wraz z postępującą opowieścią wojownika-kandydata. Za każdy szlachetny czyn, do warbonetu wplatane były kolejne pióra. Indianie byli ludem koczowniczym, który zazwyczaj przemieszczał się z miejsca na miejsce. Każda indiańska rodzina miała własne tipi Czym jest tipi? Jest to rodzaj namiotu, od drewnianej konstrukcji. Do pokrycia drewnianego szkieletu używano zazwyczaj skór zwierzęcych, np. bizonów. Wiele osób naprzemiennie używa zwrotu tipi i wigwam. Tipi było namiotem plemion koczowniczych, jak Lakota, czy Czarne stopy. Prosta konstrukcja, która opierała się na drewnianym szkielecie, była bardzo prosta do złożenia i rozłożenia w nowym miejscu. Wigwamy zaś, były konstrukcjami stałymi. Wkopane w ziemie żerdzie, nie były przystosowane do przenoszenia z miejsca na miejsce. Indianie uważali, że natura nie jest stworzona dla nas, tylko, że jest częścią nas. Według nich we wszystkich jest boski duch, a zwierzęta i rośliny należą do naszej wielkiej światowej rodziny. Dlatego też tak bardzo poważnie podchodzili do polowań. Nie zabijali zwierząt, gdy nie musieli. Zapewne każdy słyszał o słynnych Indiańskich łódkach, czyli canoe. Jak powstawała taka łódź? Otóż Indianin ścinał odpowiednie drzew, po czym ściągał z niego korę i zaczynał bardzo powolny i żmudny proces dłubania w pniu. Z czasem przestrzeń wewnątrz pnia, stawała się coraz większa i właśnie w ten sposób powstawało Canoe. Główną zwierzyną, na którą polowali Indianie Ameryki Północnej, były Bizony. Są to odpowiedniki naszych żubrów. Wielkie i ciężkie zwierzęta uzbrojone w rogi i ważące często nawet kilkaset kilo. Powrót do wioski po takim polowaniu bez uszczerbku na zdrowiu, był sporym wyczynem, szczególnie dla młodych wojowników, którzy nade wszystko pragnęli dowieść swojego oddania, męstwa, odwagi i honoru. W końcu tylko w ten sposób można było zdobyć pióropusz. Podstawową bronią wszystkich plemion Indian, były przede wszystkim łuki, toporki, zwane tomahawk, oraz włócznie. Pojawienie się białych ludzi, spowodowało, że na nowy kontynent zawitał nowy i innowacyjny rodzaj broni – broń prochowa. Indianie nie posiadali armii, w rozumieniu europejskim. Były to po prostu oddziały wojowników, które najpierw walczyły między sobą o dobra naturalne, a gdy pojawili się koloniści, to rozpoczęli obronę, przed ekspansją białego człowieka. Indianie bardzo poważnie podchodzą do zasad, które ich plemiona wyznają od wieków. Zasadą, która była obecna niemalże we wszystkich plemionach, to ta, która mówiła, że każdego gościa należy przyjmować z szacunkiem. Nie powinno zabraknąć mu ani jedzenia, ani picia. Dlatego też z samego początku, tak spokojnie i pokojowo podchodzili oni do przybyłych zza morza kolonizatorów. Zapisz notatkę w zeszycie: Posłuchaj muzyki indiańskiej: Zapoznaj się z informacjami z naszego podręcznika: Zapisz teraz objaśnienia piktogramów w ćwiczeniu 2 na stronie 86. W ćwiczeniach z matematyki czeka na Ciebie stara indiańska mapa. Spróbuj dojść do skarbu i zapisać jak to zrobiłeś/aś! Musisz posługiwać się nazwami kierunków świata. Dla ułatwienia, przypominam Ci różę wiatrów. Na dzisiejszej matematyce online powtórzymy odczytywanie godzin i obliczenia zegarowe, ponieważ w piątek napiszemy kartkówkę. Jeśli masz możliwość druku, oto wklejka do zeszytu od matematyki: Do zobaczenia o 💗

f21. W latach 60-tych i 70-tych ustasze dokonali kilkunastu zamachw na dyplomatw jugosowiaskich - w tym m.in. w marcu 1971 roku w Sztokholmie zamordowali ambasadora Jugosawii. 26 stycznia 1972 - w samolocie jugosowiaskich linii lotniczych JAT wybucha bomba, zabijajc 27 z 28 osb na pokadzie.
Życie codzienne w indiańskim obozie na Wielkich Równinach warunkowały pory roku. Wiosna, lato i wczesna jesień były okresem polowań na bizony i przygotowywania zapasów na zimę. Takie działania wymuszały konieczność częstego przenoszenia obozu w ślad za stadami tych zwierząt. Skutkiem tego było powstanie łatwych w transporcie, składanych tipi. Wiosną rozpoczynał się sezon polowań. Mężczyźni tropili i polowali na zwierzęta, kobiety wyprawiały skóry bizonów na pokrycia tipi, zaś skóry jelenie na ubrania i torby. Z surowych skór wykonywały tzw. parfleche, w których przechowywano zapasy mięsa na zimę lub pióra czy pióropusze, aby zapobiec ich zniszczeniu podczas częstych przeprowadzek. Higiena Indianie byli uznawani przez białych za prymitywnych dzikusów. Uważano, że nie dbają o higienę. Nic bardziej błędnego! Indianie zamieszkujący w pobliżu rzek, chętnie się w nich kąpali nawet zimą. Inną formą zażywania kąpieli i oczyszczania była ceremonia tzw. szałasu pary, poprzedzana kilkudniowym postem. Szałas pary był kopulastą konstrukcją z cienkich wierzbowych gałązek, szczelnie pokrytą skórami i kocami. Na zewnątrz rozpalano ognisko, w którym rozgrzewano do czerwoności kamienie, umieszczane następnie wewnątrz konstrukcji. Zgromadzeni wewnątrz szałasu uczestnicy polewali gorące kamienie wodą, co powodowało wydzielanie pary wodnej. Po seansie trwającym około dwóch godzin, ciała Indian były oczyszczone z wszelkich toksyn. Szałas pary mógł być ceremonią i wówczas modlono się w nim za pomyślność rodzin i całego plemienia. Gry i zabawy Gry u Indian Równin miały na celu przede wszystkim zahartowanie, wyćwiczenie ciała, wykształcenie ducha walki i rywalizacji. Oczywiście, służyły przy okazji również rozrywce. W grach zręcznościowych brali udział zarówno dorośli, jak i dzieci, głównie jednak mężczyźni. Gier i zabaw zręcznościowych Indianie mieli wiele. Miały one służyć między innymi doskonaleniu umiejętności posługiwania się bronią. Ślub Większość uroczystości takich jak śluby, odbywała się latem. Starsi chłopcy, w wieku 17-18 lat mogli już samodzielnie polować. W tym też czasie podejmowali starania o rękę ukochanej dziewczyny. Musieli udowodnić, że będą potrafili utrzymać rodzinę. W tym celu przynosili z polowania łupy, przeznaczone specjalnie na prezenty dla rodziny przyszłej żony. Dowodem odwagi były wyprawy do wrogich plemion w celu zdobycia koni, ofiarowywanych następnie przyszłym teściom. Rolę swatów pełnili krewni (ojciec, wuj), bądź szanowani członkowie plemienia. Oni też rozmawiali o wielkości ślubnego prezentu. Same zaślubiny sprowadzały się do tego, że jeśli prezenty zostały przyjęte, młodzi mogli zamieszkać razem w ich nowym tipi, sporządzonym przez pannę młodą. W czasie zaślubin państwo młodzi dostawali różne użyteczne prezenty: noże, skóry, jedzenie, sprzęty domowe. Aby okazać uczucie wybrance, młodzieńcy siadywali w pobliżu jej tipi i grali wymyślone specjalnie dla niej melodie na miłosnym flecie. Powszechne wśród Indian było wielożeństwo. Często zdarzało się, że po śmierci męża kobieta, pozbawiona tym samym środków do życia, była poślubiana przez innego mężczyznę, już żonatego. Nierzadko wdowę poślubiał np. mąż jej siostry. Aby doszło do ślubu, ubiegający się o rękę Indianin musiał zostać zaakceptowany nie tylko przez wybrankę, ale także przez jej rodziców. Z kolei indiańska dziewczyna powinna cechować się nie tylko urodą, ale przede wszystkim pracowitością. Społeczeństwo Wielkich Równin było bardzo purytańskie i młodzi ludzie nie mieli szans spotykać się na randkach, dopóki chłopak nie udowodnił, że jest dojrzałym mężczyzną, dobrym wojownikiem i myśliwym, potrafiącym zapewnić utrzymanie i dobrobyt rodzinie. Młodzi zalotnicy grali na flecie umówioną melodię, aby choć na chwilę wywołać dziewczynę z rodzinnego tipi. U Lakotów znany był również inny sposób. Wybranka stała jedną nogą w tipi, a drugą na zewnątrz, gdzie, o ile miała powodzenie, stała kolejka młodych Indian. Każdy z przybyłych podchodził do dziewczyny i nakrywano się kocem, by móc w spokoju porozmawiać. Indianie znali również pojęcie rozwodu. Sposób, w jaki odbywał się rozwód, był niezwykle prosty: żona wystawiała spodnie i łuk męża za tipi. Zdarzało się to jednak niezmiernie rzadko, przeważnie wtedy, gdy mąż nie potrafił utrzymać rodziny. Palenie fajki Fajka to niezwykle poważna sprawa, do dziś wzbudza wiele kontrowersji. Coś takiego jak -fajka pokoju” nie istnieje w terminologii indiańskiej. Indianie nazywają ją -świętą fajką”. Jest bezsprzecznie najważniejszym przedmiotem materialnym w indiańskiej kulturze duchowej. Jak krucyfiks w kulturze chrześcijańskiej. Fajka i jej dym to pośrednik między człowiekiem i Stwórcą. Główka wykonywana jest z czerwonego kamienia – katlinitu, występującego wyłącznie w kamieniołomie w Dakocie. Wg legendy, pierwsza fajka została przekazana Indianom przez kobietę, która zmieniła się następnie w białą jałówkę bizona… Było to 30 pokoleń temu, a fajka ta do dziś jest przekazywana w tej samej rodzinie. Co najciekawsze: pierwotnie nie palono w niej tytoniu. Indianie palili zioła zmieszane z korą drzew, tzw. kini-kinik. Fajkę palono w ważnych momentach, podczas ceremonii i spotkań, a także podczas podpisywania traktatów z białymi. Pewnie z tego ostatniego wzięła się, nadana przez białych nazwa – -fajka pokoju”. Fajkę można zapalić w dowolnym miejscu i porze. Często palona jest rankiem o wschodzie słońca, kiedy prosi się o błogosławieństwo na cały dzień. Do takiej ceremonii zaprasza się gości i wszystkich obecnych, którzy zechcą w niej uczestniczyć. Inne są fajki dla kobiet i dla mężczyzn. Fajki dla kobiet są mniejsze, różnią się kształtem i są delikatniejsze, gdyż kobiety palą zwykle w mniejszym gronie i zwykle nie dzielą się fajką z gośćmi. Pogrzeb Zwłoki wojowników, poległych w walkach lub podczas polowań, były przewożone do obozu, gdzie odbywała się ceremonia pochówku. Ciała zmarłych, ubrane w uroczyste stroje, umieszczano na specjalnych konstrukcjach wysoko nad ziemią, zabezpieczając je w ten sposób przed dostępem dzikich zwierząt. Obok zwłok wieszano tarczę wojownika i jego broń. Niejednokrotnie zabijano ulubionego konia zmarłego i wieszano jego głowę i ogon na platformie pogrzebowej, wierząc, że wszystkie zgromadzone przedmioty będą towarzyszyć mu w innym świecie. Krewni zmarłego malowali swoje twarze na szaro na znak żałoby. Życie Indian na Wielkich Równinach nie było łatwe, choć nam wydaje się kolorowe i beztroskie. W rzeczywistości było ciężkie i bardzo niepewne: wystarczyła jedna ostrzejsza zima, aby pochłonąć życie wielu członków plemienia, zbierając szczególne żniwo wśród dzieci. Była to swoista, naturalna selekcja, którą przeżywali tylko najsilniejsi. Właśnie dlatego Indianie potrafili cieszyć się każdą chwilą życia. Indianie Apacze Autor: Russell Yost Ameryka jest pełna historii rdzennych Amerykanów. Każde plemię Indian odegrało znaczącą rolę w amerykańskiej kulturze. Tylko nieliczni mogą twierdzić, że wywarli Indianie, to lud, który jest niezwykle interesujący. Od wielu lat dzieci bawią się w Indian i kowbojów, ponieważ Indianie mają w sobie tajemnicę i mądrość. Ten starożytny lud zaskakuje swoją pomysłowością i niesamowitym zrozumieniem przyrody, którego próżno szukać u dzisiejszych ludzi. Dlatego też warto zainteresować się Indianami i na początek poczytać o nich trochę ciekawostek. 1. Skąd wzięła się nazwa Indianie? Przecież to lud zamieszkujący Amerykę i nie mają nic wspólnego z Indiami, które znajdują się na innym kontynencie. My dzisiaj to wiemy, ale kiedy w 1492 roku Krzysztof Kolumb dopłyną na brzegi nowego lądu, to był święcie przekonany, że udało mu się dopłynąć do Indii, dlatego też pierwszych napotkanych ludzi, nazywał Indianami, czyli mieszkańcami Indii. Nazwa tak bardzo się przyjęła, że później nikt nie próbował i nie chciał jej zmieniać. Co ciekawe, w Stanach Zjednoczonych, Indian nazywa się także,,Native Americans’’, co w wolnym tłumaczeniu oznacza rdzenni amerykanie. 2. Pióropusze jednoznacznie kojarzą nam się Indianami. Nazywane przez Indian Warbonetami, te charakterystyczne nakrycia głowy, były zarezerwowane tylko dla najbardziej wybitnych wojowników. Było i jest zarówno talizman ochronny, jak i nakrycie głowy. Każde indiańskie plemię, posiadało swój odrębny i unikatowy pióropusz, które wyróżniały ozdoby i pióra różnych ptaków. Plemiona Indian z Ameryki Północnej zgodnie proponowały pióropusz mężczyźnie, którego uważali za godnego, by nosił to wyjątkowe nakrycie głowy. Wybrany wojownik siadał wtedy przed starszyzną i musiał opowiedzieć o 30 wydarzeniach ze swojego życia, w których wykazał się męstwem, odwagą i honorem. Koloryzowanie i wymyślanie nie wchodziło w grę, ponieważ każdy czyn musiał być potwierdzony przez świadka. Co ciekawe, pióropusz był tkany wraz z postępującą opowieścią wojownika-kandydata. Za każdy szlachetny czyn, do warbonetu wplatane były kolejne pióra. 3. Indianie byli ludem koczowniczym, który zazwyczaj przemieszczał się z miejsca na miejsce. Każda indiańska rodzina miała własne tipi Czym jest tipi? Jest to rodzaj namiotu, od drewnianej konstrukcji. Do pokrycia drewnianego szkieletu używano zazwyczaj skór zwierzęcych, np. bizonów. Wiele osób naprzemiennie używa zwrotu tipi i wigwam. Tipi było namiotem plemion koczowniczych, jak Lakota, czy Czarne stopy. Prosta konstrukcja, która opierała się na drewnianym szkielecie, była bardzo prosta do złożenia i rozłożenia w nowym miejscu. Wigwamy zaś, były konstrukcjami stałymi. Wkopane w ziemie żerdzie, nie były przystosowane do przenoszenia z miejsca na miejsce. 4. Indianie uważali, że natura nie jest stworzona dla nas, tylko, że jest częścią nas. Według nich we wszystkich jest boski duch, a zwierzęta i rośliny należą do naszej wielkiej światowej rodziny. Dlatego też tak bardzo poważnie podchodzili do polowań. Nie zabijali zwierząt, gdy nie musieli. 5. Zapewne każdy słyszał o słynnych Indiańskich łódkach, czyli canoe. Jak powstawała taka łódź? Otóż Indianin ścinał odpowiednie drzew, po czym ściągał z niego korę i zaczynał bardzo powolny i żmudny proces dłubania w pniu. Z czasem przestrzeń wewnątrz pnia, stawała się coraz większa i właśnie w ten sposób powstawało Canoe. 6. Główną zwierzyną, na którą polowali Indianie Ameryki Północnej, były Bizony. Są to odpowiedniki naszych żubrów. Wielkie i ciężkie zwierzęta uzbrojone w rogi i ważące często nawet kilkaset kilo. Powrót do wioski po takim polowaniu bez uszczerbku na zdrowiu, był sporym wyczynem, szczególnie dla młodych wojowników, którzy nade wszystko pragnęli dowieść swojego oddania, męstwa, odwagi i honoru. W końcu tylko w ten sposób można było zdobyć pióropusz. 7. Podstawową bronią wszystkich plemion Indian, były przede wszystkim łuki, toporki, zwane tomahawk, oraz włócznie. Pojawienie się białych ludzi, spowodowało, że na nowy kontynent zawitał nowy i innowacyjny rodzaj broni – broń prochowa. Indianie nie posiadali armii, w rozumieniu europejskim. Były to po prostu oddziały wojowników, które najpierw walczyły między sobą o dobra naturalne, a gdy pojawili się koloniści, to rozpoczęli obronę, przed ekspansją białego człowieka. 8. Indianie są genetycznie wydepilowani, a Indiańscy mężczyźni w większości przypadków, nie posiadali zarostu. Dlatego tak trudno jest znaleźć zdjęcie Indianina z brodą, czy z wąsami. 9. Nazwy poszczególnych indiańskich plemion, pochodzą od tego jak oni sami siebie nazywali. Jest jednak jeden wyjątek od tej reguły. Mianowicie chodzi o plemię Czirokezów, czyli po angielsku Cheerokee. W języku Czirokezów nie występują głoski,,chee’’, ,,ro’’, ani,,kee’’. Nazwa jaką sami siebie określają, to Tsalagi. Jest to dla nich znacznie łatwiejsze do wymówienia niż nazwa Cheerokee. 10. Indianie bardzo poważnie podchodzą do zasad, które ich plemiona wyznają od wieków. Zasadą, która była obecna niemalże we wszystkich plemionach, to ta, która mówiła, że każdego gościa należy przyjmować z szacunkiem. Nie powinno zabraknąć mu ani jedzenia, ani picia. Dlatego też z samego początku, tak spokojnie i pokojowo podchodzili oni do przybyłych zza morza kolonizatorów. - (liczba ocen: 11) Translations in context of "polowali na jelenia" in Polish-English from Reverso Context: Byłoby fajnie, gdybyśmy polowali na jelenia, ale nie polujemy. Indianie w USA Indianie Ameryki Północnej i Południowej Życie codzienne Indian Dla antropologów i etnologów Indianie Ameryki Północnej to wszystkie grupy z Kanady, Stanów Zjednoczonych i północnego Meksyku, aż do granic dawnej cywilizacji Azteków. Wyświetl całą odpowiedź na pytanie „Gdzie mieszkają indianie”… Indianie w USA Na terenie USA żyje około miliona Indian z 562 różnych plemion. Około 22% z nich mieszka w 326 rezerwatach. To terytoria, które mają swoją własną autonomię, zarządzane są przez plemiona, a nie władze państwowe. Indianie Ameryki Północnej i Południowej Główne plemiona Ameryki Północnej to Atapaskowie, Algonkini, Kwakiutlowie, Tsimshian, Haida, Tlingit, Nutka, Flathead, Klamath, Modoc, Nez Percé, Sahaptin, Szoszoni, Yakima Arapaho, Czarne Stopy, Czejenowie, Kiowa, Komancze i Siuksowie, Osedżowie, Paunisi, Kaddo, Mandanowie, Omaha, Irokezów, Huronów, Delawarów, … Życie codzienne Indian Życie codzienne w indiańskim obozie na Wielkich Równinach warunkowały pory roku. Wiosna, lato i wczesna jesień były okresem polowań na bizony i przygotowywania zapasów na zimę. … Mężczyźni tropili i polowali na zwierzęta, kobiety wyprawiały skóry bizonów na pokrycia tipi, zaś skóry jelenie na ubrania i torby. . 387 117 788 561 48 770 281 252

polowali na niego indianie